Krystian:
W niedzielę dostałem informacje, gdzie będę pracować. W poniedziałek był mój pierwszy dzień w pracy. Pracowalem w firmie Conlon & Son Forklift & Commercial, gdzie naprawiałem akumulatory, elektronikę w ciężarówkach oraz samochodach osobowych.
Naszą pierwszą wycieczką było pojechanie do drugiego największego miasta w Irlandii, które nazywało się Galway. Przed dojechaniem do miasta zwiedzaliśmy piękną zieloną krainę. Krajobrazy które można zobaczyć w tym kraju są nie do opisania i na własne oczy jest tam zdecydowanie piękniej, niż na zdjęciach. Owce, są najbardziej charakterystycznym zwierzęciem w tym kraju, znajdują się dosłownie wszędzie, nawet na drogach. W ostatni dzień Musieliśmy zacząć się pakować. Następnie pojechaliśmy na oficjalne pożegnanie, zjedliśmy lody. Rozmawialiśmy z naszą organizatorką Tarą, a następnie wróciliśmy do domu się spakować. Ostatnie dni były bardzo smutne, pobyt tam był tak cudowny, że nie chcieliśmy wracać do domu. Życzę każdemu żeby tam pojechał i przeżył ten miesiąc, ponieważ jest naprawdę warto. Pierwszego dnia w Polsce gdy wstałem rano czułem się jakby ten miesiąc to był tylko sen, który był cudowny, a minął zdecydowanie za szybko...
Jakub:
Lądowaniem w Dublinie i trzy godzinnym przejazdem do miasteczka Strandhill rozpoczęliśmy czterotygodniowy pobyt w Irlandii. Wraz z moim kolegą z pokoju Kacprem Mazurem dowiedzieliśmy się, że praktyki odbędziemy w lokalnej gazecie „SligoWeekender".W pierwszym tygodniu głównie zawieraliśmy nowe znajomości, ale także wykonywaliśmy swoje pierwsze zadania takie jak tworzenie grafiki reklamowej do gazety, lub dygitalizowanie archiwalnych wydań. Tego samego tygodnia w sobotę udaliśmy się na naszą pierwszą wycieczkę po Irlandii. Dokładnie rzecz ujmując udaliśmy się do miasta Galway, lecz jadąc do niego udaliśmy się malowniczą drogą znajdującą się pośrodku pasm górskich. W samym miasteczku zwiedziliśmy centrum oraz mieliśmy czas dla siebie, który ja wykorzystałem na zakup pamiątek oraz zrobienie kilku ciekawych zdjęć. Następnie wróciliśmy do domu nieco krótszą i szybszą trasą, chodź nie mniej urokliwą od poprzedniej. W niedzielę zaś udaliśmy się do kościoła katolickiego znajdującego się nieopodal naszego noclegu. Kolejny tydzień minął zaś znacznie szybciej. W pracy zabraliśmy się za to, co znacznej bardziej lubię robić, czyli za konserwację sprzętu komputerowego. Bardziej szczegółowo rozkręcaliśmy komputery, czyściliśmy podzespoły wewnątrz a następnie zajmowaliśmy się dyskiem oraz systemem znajdującym się na nim. Formatowaliśmy dyski, po czym instalowaliśmy najnowszą wersję systemu wraz z sterownikami oraz innymi programami o których zainstalowanie nas proszono. Na koniec konfigurowaliśmy system oraz programy poprzez dodawanie użytkowników, łączenie kont poczty internetowej, czy łączenie się z lokalnym serwerem FTP. Takimi zadaniami trudziliśmy się przez cały tydzień, z racji iż biuro wyposażone jest w wiele jednostek do pracy.
W sobotę przyszedł czas na wycieczkę, tym razem udaliśmy się aby zobaczyć klify znajdujące się na wybrzeżu oraz piękny wodospad, oczywiście przejazd pomiędzy atrakcjami odbył się trasą bardzo klimatyczną, na której robiliśmy kilka przystanków, aby podziwiać widoki i zrobić kilka zdjęć. Po powrocie i kolacji udałem się aby przejść się kamienistym wybrzeżem leżącym kilka kroków od naszej kwatery. Na tym też zakończyłem dzień. Następnego dnia koło południa udałem się z kolegami na obiekt z basenem i siłownią położony w Sligo. Po powrocie kolacja i kilka odcinków serialu. Tak kończę drugi tydzień. W trzecim i czwartym tygodniu względem pracy wiele się nie zmieniło. W czasie gdy zajmowaliśmy się komputerami, dostawaliśmy zadania aby stworzyć spis działów ostatniej gazety lub aby utworzyć cyfrowe kopie papierowych dokumentów. Za to w środku tygodnia wraz z kilkoma osobami udaliśmy się na wydmy, które także były niedaleko naszego miejsca pobytu. Po wyjściu na czubek najwyższej z nich była widoczna cała okolica. Pod koniec tygodnia skończyliśmy naszą pracę nad modernizacją i konserwacją jednostek roboczych w gazecie.