image40 W ostatnią niedzielę z przygodami wróciła z Irlandii kolejna grupa praktykantów z Erasmusem+.

Normalnie powrót był przewidziany na sobotę , jednakże za sprawą Ciary (huraganu o tej nazwie) lotnisko zostało zamknięte, a my pozostawieni w rozterce „co dalej?" Na szczęście, dzięki temu że nie podróżowaliśmy tanią linią lecz Lufthansą zostaliśmy potraktowani prawie po królewsku otrzymując nocleg z wyżywieniem w czterogwiazdkowym hotelu. Mimo tęsknoty za domem, było to miłe zwieńczenie jakże udanego pobytu.

 Cztery tygodnie minęły błyskawicznie, każdy pamięta swoje pierwsze nieśmiałe kroki w nowym miejscu pracy, problemy z komunikacją miejską – do którego autobusu wsiąść, gdzie wysiąść. Natomiast w piątek po południu odbierając z rąk Ciary (energicznej jak huragan szefowej oddziału YIT w Galway) niemal każdy z niedowierzaniem wspominał początkowe kłopoty.

Trzeba przyznać, że pobyt został zorganizowany (prawie) perfekcyjnie. Od przyjazdu w niedzielę, gdy cała załoga Your International Training przywitała nas serdecznie, dało się wyczuć pełen profesjonalizm. Każdy uczestnik otrzymał pakiet startowy zawierający (oprócz żelków) plan miasta, kartę do korzystania z komunikacji miejskiej, zestaw numerów  telefonów: do pracodawcy, pracownika YIT i rodziny goszczącej, a nawet zafoliowana karteczkę z adresem i telefonem do rodziny goszczącej do pokazania taksówkarzowi czy policjantowi w przypadku zagubienia.

Dalej było tylko lepiej: popołudniowy spacer po mieście – Galway w 2020 jest europejską stolicą kultury. Mimo stycznia, centrum miasta było pełne turystów, sklepów z pamiątkami oraz ulicznych artystów.

W kolejnych weekendach odwiedziliśmy również majestatyczne Clify Moher, malownicze góry w Connemara czy zagraliśmy w bubble football. Jednak samo Galway ze swoim intensywnym rytmem życia – pełnym muzyki (Galway Girl  Edda Sheerana), zapachu barów i knajpek oferujących smaki z całego świata (z ostrygami jako lokanym specjałem) oferowało tyle rozrywek,  że pobyt mógł się obyć bez programu kulturalnego. A, że był on bogaty świadczy o tym, że zdążyliśmy odbyć weekendowo popołudniowy kurs języka angielskiego z Mrs Doyle oraz każdy chętny otrzymał karnet do centrum sportu, aby móc wieczorem popływać, poćwiczyć lub po prostu posiedzieć w saunie czy jacuzzi.

Mając 655 Euro kieszonkowego, można było również rzucić się w wir zakupów w jednym z trzech centrów handlowych. Wydaje się jednak, ze opcją która zwyciężyła były spacery po bulwarach nad oceanem lub po plaży.

Również wszystkie miejsca pracy pozwoliły wszystkim rozwinąć skrzydła i pokazać się pracodawcom jako kompetentni, mówiący dobrze po angielsku i ciekawi świata młodzi ludzie. Już  w poprzednim artykule były opisane miejsca pracy. Co miały one wspólnego to luźna atmosfera, wzajemna uprzejmość, która nie przeszkadzała w fachowym i profesjonalnym podejściu do realizowanych zadań.  Przykładem jest tu centrala firmy Catalpa, gdzie pracowała dwójka naszych informatyków.

Jest to jedna z większych firm ubezpieczeniowych w Irlandii. Natomiast jej szef, ok 60 letni mężczyzna prezentował się zawsze w jeansach i t-shircie, oferując wegańskie przekąski.

Na pewno każdemu będzie po powrocie brakować uśmiechniętych, pozdrawiających się ludzi na ulicach, kierowców przepuszczających pieszych na przejściu i poza nim. Gdyby tylko nie ten deszcz...

 

Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies. Odwiedzając naszą stronę bez dokonania zmian ustawień swojej przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies w celu ułatwienia korzystania z serwisu.
OK